Zdjęcie do artykułu na stronie domowej Tomasza Abramowicza

Ulotna znajomość

Opublikowano 04.08.2008

Październik jest miesiącem, w którym Lublin zalewany jest falą studentów. Ulice miasta jednak nie zalewa tylko studencka brać. Płynąc oceanem ulic wraz z tłumem można natknąć się na coś jeszcze.

Ulotka. Jej nieocenioną wartość komunikacyjną doceniono już w starożytności. Najpierw reklamowała ona chociażby dostawy świeżych niewolników, dziś reklamuje między innymi tanią odzież wyprodukowaną w niewolniczych warunkach. Niewątpliwie pozwala ona dotrzeć do jak najszerszego grona odbiorców w bardzo tani sposób. Ale jak wszystko na tym świecie, również ulotka ma swoje złe strony.

Pierwszą, powiązaną z nią są niewątpliwie rzesze osób, które zaczepiają wszystkich, starając się wcisnąć ulotkę komu się da i gdzie się da. Drugą, bardziej nieprzyjemną jest fakt, iż owe karteczki błyskawicznie lądują w koszu. Gdy zapełnią kosze MPO po same brzegi, błyskawicznie wylewają się na ulice, pokrywają szczelnie chodniki i finezyjnie unoszą się w powietrzu targane wiatrami Złotej Polskiej Jesieni.

Jeden „donosiciel” ma do rozdania przeszło 3 tys. sztuk. Łatwo sobie wyobrazić, że osoba taka nie jest jedyną, która roznosi ulotki w mieście. Nie licząc ulotek, które masowo zapychają blokowe skrzynki na listy czy tarasują nam wejścia do mieszkania leżąc na wycieraczkach bądź kurczowo trzymając się klamek. Miasto zalewane jest zatem tysiącami kolorowych karteczek dziennie. A kosze, niestety, niezbyt często bywają puste, pomimo iż pracownicy MPO dwoją się i troją aby każdy mógł zapewnić ulotce wieczne odpoczywanie na miejscu do tego przeznaczonym, Ich poczynania spełzają na niczym.

Mało kto produkując ulotki zastanawia się, gdzie one później trafią. I pół biedy jeśli trafią do kosza. Cała bieda jest wtedy, gdy nawet kosz jej nie przyjmie. Zostaje nam wtedy brnąc głównymi arteriami lubelskich ulic podziwiać ten zaskakujący spektakl gry świateł, opadających liści oraz fruwających karteczek.

I nie powinniśmy się dziwić, gdy stojąc na czerwonym świetle pośród pięknie pozłoconych drzew na głowie zamiast liścia przycupnie nam mała ulotka.

dodaj komentarz

Tomasz Abramowicz